„Książki nie przypadkiem otwierają się na tej, a nie innej stronie ‒ powiedział w «Wiwisekcji» ustami pani Courtney laureat nagrody Nobla, australijski pisarz Patrick White ‒ otwierają się w miejscu, gdzie najczęściej je czytano.”

Pierwszą zilustrowałem w r. 1956. Była to proza dla młodzieży „Przygody Li Ta Hai”. Sądzę, że wydawca, „Nasza Księgarnia” zleciła mi ją nieprzypadkowo ‒ kierując się moją znajomością tematu, jaką dała mi podróż do Chin w r. 1954.

W pracy nad książką zawsze czułem się zobowiązany do szacunku wobec poetyki autora, epoki, geografii. Bliższy bywałem grzechu pastiszu niż interpretacji egocentrycznej. Jestem przekonany, iż nie udało mi się dorobić własnego stylu ilustracji uniwersalnie pasującej do wszystkiego. Może tylko troska o architektonikę książki ‒ jej funkcjonowanie w czasie odwracania kart przypomina, że równolegle projektowałem wielkie pawilony i place. Może tylko odrobina smutku i refleksji, a także trudniejsza nieco w odbiorze ilustracja dla dzieci przypominają, że równolegle malowałem i rysowałem świat własny.

Tak się szczęśliwie złożyło, że mogłem spłacić osobisty dług zaciągnięty w dzieciństwie i młodości, ilustrując dzieła H. Beecher- Stowe, H. Ch. Andersena, J. Verne’a, A. Czechowa, J. Conrada, a także przekazać część refleksji z podróży odbytych w wieku dojrzał w książkach o Chinach, Wietnamie, Mongolii, Indiach, ZSRR. 

Andrzej Strumiłło, Katalog, Zachęta, Warszawa, 1976 r.