To drobny epizod. Dawne związki z STS-em i Ateneum, przyjaźnie z Wojtkiem i Xymeną. Telewizja była mniej zbiurokratyzowana.
Było w niej znacznie mniej ludzi, a wielu znajomych. Pracowałem z Hanuszkiewiczem, Rene, Markuszewskim, Siemionem, Holoubkiem, Czyżewską, Lipińską, Łomnickim, Łapickim, Śląską, Cybulskim, Krasnowieckim, Świderskim, Mikołajską, Kucówną, Kowalczykiem, Opalińskim, Wilhelmim, Czechowiczem, Stankówną, Wyrzykowskim, Karewiczem, Bilewskim, Zapasiewiczem i tyloma innymi, których ruchy, brzmienie głosu i oczy pozostaną dla mnie istotą teatru.

Słodka niewiedza dodawała mi śmiałości, a eksperyment i improwizacja aprobowane były przez przyjaznych reżyserów.

Świeżo „odkryty” Babel, twardy duet Faulkner-Camus w, Requiem dla zakonnicy”, średniowieczny mnich ‒ kochanek Abelard ‒ tak ludzcy i tak różnorodni w swoim wyrazie, na deski teatru ze słowa pisanego przeniesieni w obraz żywy, byli dla mnie cennym doświadczeniem zawodowym przydatnym później gdzie indziej; pozwolili obserwować styk słowa i obrazu, rozumieć to, co zawarte jest pomiędzy nimi i co je łączy.

Andrzej Strumiłło, Katalog, Zachęta, 1976