Cykl „Psalmy”, 1988
W roku 1988 namalowałem 18 obrazów, tworzących cykl „Psalmy” dla dźwigniętej z ruin synagogi sejneńskiej.
Poświęciłem tę pracę pamięci Żydów. W miasteczkach polsko-litewskiego
pogranicza bywało ich więcej niż Polaków i Litwinów razem wziętych. Sumptem
gminy żydowskiej w Sejnach w latach 1860 –1870 wzniesiono okazały dom modlitwy w stylu spóźnionego klasycyzmu i neogotyku. Budowla podzieliła w czasie
ostatniej wojny losy wiernych. Była więzieniem i magazynem nawozów. Dzisiaj
bieleją w Sejnach odnowione mury beit knesset’u.
Dobrze wiedziałem, że zakaz kanoniczny zawarty w pięcioksięgu Mojżesza i kilkakrotnie tam powtórzony, zabraniał Żydom tworzenia dzieł guratywnych.
Nie czyń sobie obrazu rytego, ani żadnego podobieństwa tych rzeczy, które są na niebie w górze, i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią – tak
powiedział Mojżeszowi Bóg Izraela na górze Horeb. Dogmat ten zabraniał malowania figury Boskiej i ludzkiej. Zdobiąc synagogi, malowano baldachimy, namioty, dywany, opończe, zasłony, a na nich fałdy, lambrekiny, frędzle. Wśród roślin i kwiatów, pędów winorośli, daktyli, granatów - znaki zodiaku, dłonie i symboliczne zwierzęta, takie jak jeleń, lew, tygrys, orzeł, lewiatan lub instrumenty muzyczne.
Święte miasta, a nawet sceny z Biblii, starano się przedstawić z pominięciem lub
przesłonięciem człowieka. Ważnym uzupełnieniem każdej polichromii były kompozycje liternicze – cytaty z Pisma, modlitwy lub dedykacje fundatorów.
Myślałem więc początkowo o abstrakcyjnym homagium. O malarstwie czarno-szaro-białym. O malarstwie powściągliwej metafory i syntezy stosownej do tematu. O materii chropawej, surowej, strupieszałej, spalonej, zdeptanej, kurzem pokrytej, zawierającej elementy dramatu w sobie samej. W poszukiwaniu języka porozumienia powszechnego sięgnąłem po psalmy.
Psalmy są zapisem tożsamości Izraela. Będąc dowodem osobistym konkretnej jednostki i konkretnego narodu, są jednocześnie niezrównanym wyrazem uniwersalizmu rzeczywistości ludzkiej. Ów paradoks, owa sprzeczność konkretu i powszechności, jest w psalmach pozorna, jak zresztą w każdym wielkim dziele. Tam, gdzie one dochodzą wspólnie do głosu, rodzi się nagle niepowtarzaloność dzieła, jego jedyność i uniwersalność. I te słowa księdza Józefa Sadzika ze wstępu do najnowszej polskiej wersji psalmów, tłumaczonej z hebrajskiego przez Czesława Miłosza, a wydanej przez Editions du Dialogue, Paris 1979, przyjąłem jako moje pierwsze usprawiedliwienie.
Może winnym też było ilustratorskie skrzywienie mojej wyobraźni, a może ośmielający przykład anonimów średniowiecza. A może i bliskość Krasnogrudy, do której z Sejn dobrymi końmi godzinę. Kiedy przypadek sprawił, że w rok po tym stanąłem z Poetą przed gankiem dworu w Krasnogrudzie, poczułem się usprawiedliwony po raz drugi. Świat psalmów objął nas obu. Poeta ukrył twarz w cieniu drzew. Ja rozmyślałem o goryczy przemijania i cierpieniu bez winy.
Tak się złożyło, że po długim oczekiwaniu mogłem tej jesieni obrazy z sejneńskiej synagogi wystawić w Kowieńskim Muzeum im. M. K. Čiurlionisa. Na wernisażu psalmy recytowano po hebrajsku, litewsku i po polsku. Kowieńscy Żydzi przyznawali się do głębokiego wzruszenia. Kiedy wzniesiono na moją cześć w niebiesko-białej synagodze lampkę wina koszernego, poczułem się usprawiedliwiony po raz trzeci.
Długie są zimowe noce w Maćkowej Rudzie. Czytałem, wybierałem psalmy i wersety, szkicowałem. Ze 150 psalmów pozostało 18 tematów. Tyle, ile było
pól pod oknami synagogi. Wybierałem, powodując się nie tylko ich dramaturgią
równoległą do losu Żydów mnie współczesnych, ale też i obrazowością bliską
mojej wyobraźni. Unikałem scen zbiorowych. Poza dwulicowym kapłanem, splecioną parą ludzką, zbawionych i potępionym obok siebie, człowiek jest samotny.
Uzupełniają go atrybuty i przestrzeń. To wszystko, na co mnie było stać. Człowiek
pozostał nieokreślony ani typem rasowym, ani epoką. Stoi nagi i ślepy pomiędzy
słońcem i księżycem, jak i one z magmy ognistej powstały. Psalmista pyta: Panie, cóż jest człowiek, że na niego baczysz i syn człowieczy, że myślisz o nim! (Ps.
144,3). I tym pytaniem kończy się cykl.
Andrzej Strumiłło - Maćkowa Ruda, jesień 1990. Psalmy Apokalipsa, katalog, BWA, Suwałki, 1993
Cykl „Psalmy” znajduje się w Muzeum Okręgowym w Suwałkach